czwartek, 13 października 2016

Komentarze 2016 r /Onet.pl/

http://baptysci-mojedoswiadczenia.blog.onet.pl/2016/02/19/komentarze-2016-r/

~Voyager
15 lutego 2016 o 12:03
RELIGIA JEST DOBRA DLA LUDZI ZDROWYCH PSYCHICZNIE. Na tym moją wypowiedź mógłbym skończyć. Od lat tekst Autorki tego bloga jest w czołówce jeśli chodzi o wyszukiwarkę Google. Człowiek chce się czegoś dowiedzieć o Baptystach i na początku trafia na tekst „Baptyści – mój koszmar”. Jeśli chodzi o mnie, widziałem w swoim życiu dość Katolików, Prawosławnych, Protestantów, i ogólnie mówiąc członków różnych odmian Chrześcijaństwa – również Baptystów. W znakomitej większości byli i są to ludzie, którym obce są zachowania w stylu córki czy zięcia, opisanych przez Autorkę tekstu „Baptyści – mój koszmar”. Ot po prostu byli i są to mniej lub bardziej gorliwi wyznawcy swojej wiary – uczciwi, kulturalni, stabilni emocjonalnie, rodzinni… Widziałem też ludzi fanatycznych, dziwacznych, „splątanych emocjonalnie”, wzajemnie oskarżających się o sekciarstwo, brak zbawienia, zmierzanie w stronę piekła itp. Kontakt z takimi bywa nieprzyjemny. Dziwnym trafem, bywa że za tymi postawami stoją specyficzne cechy ludzkiej osobowości albo zwyczajny i naturalny skutek świeżej zmiany przynależności religijnej (neofici). W skrajnych przypadkach bywają to problemy natury psychicznej, żeby nie powiedzieć psychiatrycznej. Taka już jest natura religijnego życia ludzkości. W skrajnych przypadkach mieliśmy i mamy w różnych zakątkach Świata wojny religijne.
Natomiast Autorka komentowanego tekstu…? Cóż. Mając na uwadze wiedzę powszechną nt. Baptystów (choćby tylko zob. Wikipedia), trochę się Pani zagalopowała i narobiła fermentu. Dziwne, że Baptyści nie podali tego do sądu. Czym to się różni od chorych postaw fanatyków religijnych…? Mnie osobiście tekst Autorki przypomina podobne oskarżenia pod adresem Katolików na podstawie grzechów czy wręcz przestępstw poszczególnych członków tego Kościoła. Uogólnianie, prywata, emocje i brak obiektywnej wiedzy. Jaki z tego pożytek? Niech każdy odpowie sobie sam.


Zgadzam się z Panem,że RELIGIA JEST DOBRA DLA LUDZI ZDROWYCH PSYCHICZNIE.Zdrowych psychicznie można jednak podstępnie oszukać i wykorzystać mentalnie.Wystarczy zaintrygować ofiarę,znaleźć jej niestabilność emocjonalną np.:wieku młodzieńczego, i gotowe.Zdrowie psychiczne ofiary zostaje załamane, ulega skrzywieniu stając się odtąd „zdrową psychicznie inaczej”,w pełni pożądaną w danym środowisku.Powstanie mojego bloga,tak bardzo zakłócającego Pana koncentrację w pozyskiwaniu większej wiedzy na temat baptystów,poza tą powszechną z Wikipedii,jest efektem faktu zaistniałego w moim życiu.Opisanie tego w blogu znakomicie pogłębia wiedzę zainteresowanych tematem.Taki z tego pożytek [sic]. Z treści Pana wypowiedzi wnioskuję,że doskonale jest Pan zorientowany w tym,jak zmienić(zmieniać) istniejącą strukturę relacji faktów na rozłożenie jej w logiczną współodpowiedzialność ze wskazaniem na Kościół Katolicki.
Przywołam motto mojego bloga „Baptyści – mój koszmar”:”Od grzechu i mądrość człowieka nie uwolni, popełnić go może każdy „. Nie rozwijam tej myśli bo widzę w niej głębię.Jaką ?…. „Niech każdy odpowie sobie sam”[sic] .
Pozdrawiam
Alicja.
~Anna
11 stycznia 2016 o 22:28
Ci cali babtyści nie mają pojecia o miłości bliźniego – każdy kto nienawidzi swej matki czy ojca czy w ogóle kogokolwiek za to, że nie jest babtystą lub nie jest taki przenajświętszy jako oni, itd. nie jest wcale chrześcijaninem! Miłuj bliźniego swego jak siebie samego, miłujcie się mowi Pan – a nie wymądrzajcie się w swej nieby „świętości” – szkoda, pani córki, zgłupiała dziewczyna, a jako chrześcijanka powinna Panią kochać i szanować w pokoju i wyrozumiałości i wdzięczności za rodzinę, tymczasem wyszła za mąż za wariata pod pozorem niby tzw. świętości, jaka szkoda, jaka głupota, ale sama cały czas płaci za to wysoką cenę, ;ecz sama jeszcze tego nie widzi – współuczję Pani bardzo.
~Magda
14 września 2016 o 15:12
Droga Pani,
Bardzo Pani wspolczuje zaistnialej sytuacji. Najgorsze co moze byc dla matki, to stracic dziecko, bo pewnie tak sie Pani czuje. Ja od wielu lat chodze do Kosciola Zielonoswiatkowego, ale od Baptystow malo czym sie roznia. Same koscioly nigdy nie slyszalam, by namawialy do zerwania kontaktu z rodzina, wrecz przeciwnie, nie raz na kazaniach jest mowa o tym by szanowac rodzicow bez wzgledu na to kim sa i w kogo wierza. Znam wielu katolikow, zielonoswiatkowcow , baptystow. Dla mnie nie ma znaczenia w co wierzysz, tylko kim jestes. Jesli chodzi o Pani corke…mysle, ze przezyla ona zafascynowanie religia jako taka , niekoniecznie baptystyczna. To tak jak fascynujemy sie muzyka, ideologia, polityka.. Religia pochlonela Pani corke bez reszty. A Pan Bog jest dosyc malo religijny… Pan Bog stawia na relacje z drugim czlowiekiem. Niestety Pani corka i Pani ziec, zdaja sie tego nie rozumiec. Znam takie osoby rowniez i w moim kosciele, na szczescie sa to wyjatki i czesto po czasie ta niezdrowa fascynacja mija, a zostaje po prostu Pan Bog, ktory nigdy nie naklania do zlego! Moja rada? Po 1. W kosciolach bardzo wazne sa autorytety! Jesli zna Pani pastora swojej corki, najpierw poszlabym do niego. Nie z pretensjami, ale z prosba zatroskanej matki o pomoc. Jesli to nie pomoze, poszlabym do biskupa. Kogos kto jest nad pastorem. Takie parktyki w kosciele baptystycznym sa nie do pomyslenia i jestem pewna ,ze Pani pomoga. Po.2. Radzilabym zmienic ton tego bloga. Krytykujac wybor Pani corki , tylko ja Pani drazni i coraz bardziej oddala od siebie (to tak jak rodzice mowia nam bysmy nie spotykali sie z panem x lub y to bedziemy i tak to robic na przekor). Po 3. Robilabym wszystko by znalezc namiary do corki i starac sie z nia SPOKOJNIE porozmawiac,starajac sie zaakceptowac wybory corki ale jednoczesnie prosic ja o zrozumienie Pani troski. Zycze powodzenia i szczerze mowiac, krytykowanie calego kosciola baptystycznego (niestety tak sugeruje nie tylko wpis, ale nawet tytul bloga) jest troche nie na miejscu i moze doprowadzic do wielu niepotrzebnych zranien. Pozdawiam serdecznie.

Wysłany 03.10.2016 o 23:18 | W odpowiedzi na ~Kamil.
Kamilu – debilu,” w zboże” to ty możesz co najwyżej skoczyć na siku. W zborze i ja bywałem i baptystów trochę poznałem, najpierw byli mili, na obiadki ciągnęli, cuda niewidy obiecywali. A potem plucie na inne wyznania, a szczególnie na katolików, wyzywanie papieża od szatanów itp. Uciekłem od nich i chyba przez rok nie dawali mi spokoju, namawiali, werbowali, wreszcie się obrazili i oplotkowali mnie. Mam to gdzieś. Do katolików nie wrócę, ale od baptystów Panie Boże chroń ! Jedno dobre w twojej wypowiedzi – to szczerość. Pokazałeś prawdziwą twarz baptysty.

piątek, 11 lutego 2011

Baptystyczne sza !

Ile prawdy jest w milczeniu?!
Ile fałszu jest w niby prawdzie?
Ile wiary jest w czytaniu biblii a ile wiary po jej przeczytaniu?
Jakie własne,nie sugerowane,przemyślenia w duszy się pojawiają?
Do jakiej -nieskrępowanej interpretacją "niby" mądrzejszych,"więcej" wiedzących-prawdy dochodzimy.Co w nas pozostaje a co umyka?
Ile świadomości w nieświadomości?
Ile kontroli  nad własnym umysłem a ile manipulacji zewnętrznej?
Ile erystyki w erystyce?!
Ile prozelityzmu w prozelityzmie?!
Ile ekumenizmu w ekumenizmie?!
Ile czystości intencji?!

Kto odpowie?!

 http://www.blox.pl/blog/tag/baptysci

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Protestancka dyskusja ...

podjęta na  forum  dla Protestantów i ich sympatyków (Forum Protestanckie) nt. mojego blogu jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem i wyzwaniem.Nie mogę zabrać głosu na wspomnianym forum ponieważ nie jestem protestantką ani  zwolenniczką protestantyzmu.Żeby było jasne nie jestem również ksenofobką.Dyskusja  na temat opublikowanego blogu i przedstawionego w nim problemu we wspomnianym forum,w mojej ocenie jest prawdziwa,lecz nie do końca obiektywna.Jest obiektywna  w odniesieniu i tylko, do przedstawionej treści na tym forum.Bo choć autor tego tematu podał adresy źródłowe to odnoszę wrażenie,a właściwie jestem pewna,że nikt z podejmujących dyskusję nie zapoznał się z materiałem zawartym w moim blogu tj postami,komentarzami i moimi odpowiedziami na nie.
Myślę,że zapoznanie się z całym materiałem sprowokowałoby do poważniejszej,obiektywniejszej i bardziej rzeczowej dyskusji z uwzględnieniem tematu prozelityzmu w denominacjach kościelnych.
Przy okazji podjętej polemiki pragnę wszystkich zapewnić,że liczba stworzonych blogów o tej samej treści,bądź podobnej,dotyczącej baptystów,miała swoje uzasadnienie nie tylko w tym by  zająć wyższą pozycję na liście Google, ale z przyczyn technicznych tj. trudności publikacyjnych blogu na samym początku(?!).
Mam nadzieję,że obserwator mojego blogu i publikator jego treści na swoim forum będzie konsekwentny i w dalszej  części Forum Protestantów zainteresuje moją reakcją swoich forumowiczów.
Pozdrawiam zainteresowanych tematem żywiąc nadzieję,że okaże się on być korzystnym dla wszystkich chrześcijan autentycznie respektujących zasady wiary.

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Baptyści nie są aniołami

wśród chrześcijan.Powoli czas potwierdza  prawdę którą ośmieliłam się ogłosić publikując treść niniejszego bloga.Prowadzona w blogu sonda jest tego najlepszym dowodem.Krótki czas od zamieszczenia sondy w blogu i ilość oddanych w niej głosów świadczy o tym,że problem nie dotyczy tylko mojej rodziny.Zważywszy,że blog w tytule i treści dotyczy baptystów,roboty Google indeksując stronę pozycjonują go wśród stron o tematyce baptystycznej.Daje to możliwość nieskrępowanego dostępu do informacji szerszemu kręgu czytelników zainteresowanych problematyką baptystyczną.Korzystając z tego dobrodziejstwa ujawniam ukrywaną prawdę o baptystach jaką znam z autopsji.Będzie krzyk,że generalizuję.
Trudno.Jeżeli w społeczności baptystów suwerenne zbory-spontaniczne ogniska “żywego chrześcijaństwa”... grupy powstałe, rzekomo, pod kierunkiem Ducha Bożego- postępują w sposób niegodny to opinia o nich rzutuje na całą baptystyczną społeczność.
Hierarchiczna struktura organizacyjna w Kościele  Chrześcijan Baptystów istnieje,zatem i odpowiedzialność za  wszystkie jej poziomy również.
Miesiąc temu ponowiłam próbę spotkania się z córką.Bramkę na posesję otworzyły wnuki więc mogłam wejść .Zdążyłam przedstawić się wnukom.Nie zamieniliśmy poza tym ani słowa bo w tym momencie wszedł zięć.Reakcja jego była piorunująca.Dosłownie wysadził mnie na oczach wnuków za drzwi i wyprowadził za bramkę na ulicę.Doznałam szoku.Z trudem dotarłam do nieopodal znajdującego się przystanku autobusowego.Zdarzenie najprawdopodobniej zaobserwowali sąsiedzi i zainteresowali się moim stanem.Widział to pewnie zięć gdyż wyszedł na przystanek,zorientował się w sytuacji i wezwał pogotowie,po czym odszedł.
Nie zobaczyłam się z córką.
Chrześcijanie Baptyści!
Mam ciągle nadzieję,że opublikowany blog nie jest i nie będzie wyłącznie wołaniem na puszczy tylko spowoduje,że problem mój zostanie przez Was rozwiązany.
Tymczasem będę krzyczeć dalej,tak głośno i tak długo jak będzie potrzeba.
Chcę się zobaczyć z córką !!!
                                                            

środa, 1 lipca 2009

Dużo czasu minęło

(Przedruk z "baptyści-moje doświadczenia")
od publikacji tego bloga i choć odwiedzany jest on bardzo często,jak sądzę również,a może przede wszystkim przez baptystów,to nikt z ich społeczności nie potrafił ,nie mógł lub nie może w sposób racjonalny wskazać mi drogi rozwiązania problemu.
Zastanawiająca jest zachowawcza postawa baptystów i ich obojętność na przedstawiony w blogu problem,no,może poza przypadkami krytyki i próbą poddania w wątpliwość opisanego zdarzenia.
Przemilczanie i udawanie,że nic się nie stało podważa wiarygodność i uczciwość społeczności baptystów jako chrześcijan i kompromituje ją.
Przemilczanie prawdy nie znaczy,że ona nie istnieje.Służy jedynie złu i je umacnia.Treść opublikowanego bloga z pewnością znana jest hierarchii Polskiej Unii Baptystycznej.
Ośmielam się przypuszczać,że akceptuje ona niegodne zachowanie niektórych zborów (zboru),unikając merytorycznej dyskusji ,nie czyniąc nic w kierunku wyjaśnienia opisanego przeze mnie problemu.Utwierdza to zbory (zbór) w przekonaniu o słuszności ich (jego) postępowania,nawet jeżeli jest one sprzeczne z zasadami Pisma Świętego, a socjologicznie -współżycia ogólnospołecznego.
Stawianie pytań poddających w wątpliwość prawidłowych w przeszłości relacji pomiędzy mną i córką jest próbą zdyskredytowania mnie i tego co napisałam.Nigdy w przeszłości, sprzed opisanego zajścia,nie miałam złego zdania o baptystach i nie przyszłoby mi do głowy źle o nich mówić a już na pewno publikować o nich złe treści.Fakty jednak są faktami i nic tego nie zmieni.
Treść niniejszego bloga jest wersją siostrzanego blogu - Baptyści-moje doświadczenia.
Odpowiedzi moje na otrzymane komentarze też wiele wnoszą i wyjaśniają.
Cierpliwy i wnikliwy czytelnik bloga z pewnością potrafi ocenić jego treść i wiarygodność.
Na koniec pragnę podkreślić jeszcze raz,że stworzenie i publikacja bloga nie była i nie jest próbą mojej ingerencji w sferę duchową córki a jedynie poszukiwaniem drogi nawiązania z nią kontaktu rodzinnego.Kontaktu matki z córką którą fizycznie i psychicznie od niej odizolowano.
Generalizowanie problemu może wydawać się społeczności baptystów krzywdzące.Dotyczy jednak jej mimo,że odnosi się do konkretnego zboru.
Nie wskażę publicznie którego,by nie skrzywdzić córki i jej rodziny, pozostawiając mu swobodę anonimowego podjęcia odpowiednich działań w zakresie uzdrowienia,zaiste niezręcznej sytuacji.
Wskazanie zboru pozostawię na czas kiedy zaistnieją ku temu odpowiednie przesłanki i tylko bezpośrednio zaangażowanej w rozwiązanie problemu stronie.

czwartek, 2 kwietnia 2009

Apel

Zapraszam do mojego bloga i zabrania głosu wszystkich tych, których członek rodziny bądź znajomy,w nietypowy sposób zmienił przynależność kościelną.
Opisz taki przypadek,wskaż znane tobie fakty.
Może w ten sposób w porę uchronisz kogoś przed popełnieniem życiowego błędu a jego bliskich od przykrych przeżyć.

Ku przestrodze !!! Warning !!!

Jestem matką pozbawioną kontaktu z córką w podstępny sposób zwerbowaną do społeczności baptystów.
Nie mogąc pogodzić się z faktem zaistniałych okoliczności,
pragnę tą drogą przedstawić wszystkim w jaki sposób i jakimi metodami posługują się baptyści rekrutując nowych wyznawców powiększając swą liczebność.
W kontekście przeżytych doznań powinnością moją jest przestrzec i uczulić rodziców aby zwracali uwagę na wszelkie kontakty swoich dzieci z osobami spoza własnego kręgu przynależności religijnej.
Koleżeństwo,przyjaźń,zaufanie (uczucia z gruntu powszechnie akceptowane) są najczęściej wykorzystywane do manipulacji mentalnej na osobie werbowanej do sekty lub grupy kościelnej.
Bądźcie czujni i nie ignorujcie pojawiających się zmian w zachowaniu i upodobaniach bliskiej Wam osoby.Świadczyć bowiem one mogą o dokonanej na niej psychologicznej manipulacji -

pierwsze niepokojące objawy.

Dotknięta takim doświadczeniem pragnę je na tym blogu przedstawić z nadzieją,że opisana sytuacja stanie się przestrogą dla innych.

Byłam mimowolną, w pełni nieświadomą współtwórczynią dramatu rodzinnego.

Mimowolną,bo nie przewidziałam skutków akceptowanej przeze mnie (nie było zresztą powodu aby postąpić inaczej) przyjaźni córki ze szkolną koleżanką przynależnej do Kościoła Chrześcijan Baptystów.

Sympatyczna,miła i grzeczna dziewczyna ,dobra koleżanka,często bywała w naszym domu.Wyjeżdżały razem na wakacje.

Po powrocie z jednych z ostatnich wspólnie spędzonych wakacji w krótkim czasie w zachowaniu córki pojawiły się zmienne nastroje.

Doskonałe relacje między nami zaczęły się psuć i przybrały charakter wrogości ze strony córki.Urywał się kontakt.

Czas pokazał powód zmian w jej zachowaniu i otworzył oczy na rzeczywistość.Gorzką rzeczywistość dnia w którym usłyszałam -„Matką moją nie jesteś .Od dziś możesz mnie traktować tak jakby mnie samochód przejechał".

Stała się bardziej wroga,daleka,niedostępna i zagubiona.

Próba jakiegokolwiek porozumienia się spełzała na niczym.

Na moje pytanie dlaczego zachowuje się tak agresywnie,odpowiadała krzykiem - „bo tak trzeba,pamiętać będziesz to siedem dni".Krzyczała, szamotała się rozdarta wewnętrznie,

szalała,okazywała pogardę,obrzydzenie i niechęć do osób sobie najbliższych,poniewierała wszystkimi świętościami w domu.

Na dźwięk mojego głosu dostawała torsji a ciało zmieniało barwę.Próbowałam dotrzeć do niej i zrozumieć powód takiego postępowania.Chciałam jakoś jej pomóc,ale to wszystko wywoływało w niej tylko agresję.Trudno było mi zrozumieć tak diametralną zmianę jej charakteru.Była osobą dojrzałą i samodzielną ,zrównoważoną psychicznie,dobrze rozwiniętą intelektualnie o czym świadczy fakt ukończenia przez nią Uniwersytetu Śląskiego.

Wybiegała z domu mówiąc,że „biegnie do Boga,prawdy i wolności ".Zaglądała do domu na krótko i bardzo rzadko.

Wychodząc tłumaczyła się pośpiechem i brakiem czasu.

Zrozumiałam,że zachowanie córki jest efektem poddania jej działaniu technikom psychomanipulacji.

Po półrocznej nieobecności wróciła do domu. Myślałam,że wszystko wraca do normy.Byłam w błędzie.

Teraz myślę,że był to swoisty egzamin,test lojalności i odporności psychicznej na wpływ otoczenia zewnętrznego,zwłaszcza rodzinnego.

Był to sprawdzian i ocena psychicznego podporządkowania grupie w której uczestniczyła.

"Wróciła" do domu fizycznie,obca duchem,odległa.

Jedynym wzorem i autorytetem stali się dla niej baptyści. Poza nimi ignorowała cały świat.Stała się wrogiem, nie czuła więzi rodzinnej. Z pasją wyrażała krytykę osób przejawiających bądź okazujących bliskość w stosunku do siebie.Mówiła,że nie może patrzeć na takie zachowanie.Denerwowała ją czułość i dobre słowo.

Sprawiała wrażenie totalnie zniewolonej, obcej,bez potrzeby ciepła rodzinnego i wszystkiego co normalnemu człowiekowi,członkowi rodziny potrzebne.

W niedługim czasie oznajmiła,że wychodzi za mąż.

Mężem miał zostać student WBST -Wyższe Baptystyczne Seminarium Teologiczne w Warszawie.

Na dwa miesiące przed wyznaczoną datą ślubu córka opuściła dom z sobie znanym człowiekiem,informując,że jest to przyjaciel.

Zobaczyłam ją dopiero w dniu jej ślubu który odbył się w Kościele Chrześcijan Baptystów w Katowicach.

Przyjęcie weselne zorganizowane na około 80 osób zostało wydane w niższej kondygnacji kościoła.

Po ślubie wyjechali do Warszawy i zamieszkali w ośrodku Wyższego Baptystycznego Seminarium Teologicznego w Warszawie Radości przy ul.Szczytnowskiej.Po ukończeniu studiów wynajęli pokoik w Warszawie.Przyszedł na świat wnuk a po nim drugi.Na jakiś czas relacje pomiędzy córką i mną oraz rodziną poprawiły się co najwyraźniej nie odpowiadało zięciowi.

Pojawiły się intrygi powodujące niepokój w ich pożyciu małżeńskim.

Podczas kolejnych odwiedzin rodziny córki spotkała mnie bardzo przykra niespodzianka.

Córka wyszła na zewnątrz i oznajmiła ,że do mieszkania wpuszczona nie będę,gdyż po ostatniej mojej wizycie dzieci były strasznie rozdrażnione i nie spały po nocach.Banalny pretekst nijak nie pasował do córki jaką znam i wychowałam,dla której,sprzed przystąpienia do baptystów,byłam kochaną mamusią.

Mimo tej przykrej sytuacji mobilizowałam siły i starałam się ją odwiedzać.W czasie tych krótkich spotkań widziałam w oczach córki przejawy hamowanej radości.W rozmowie dały się zauważyć; niepamięć pewnych oczywistych zdarzeń , obojętność i niepewność . Na wstępie pisałam, że córka mówiła,że to co robi czy mówi „ będziesz pamiętać tylko siedem dni".

Przyszłość pokazała,że mimo upływu czasu wszystko dokładnie pamiętam ,natomiast córka nie.

Izolowanie córki od rodziny i świata ma na celu utrzymywanie jej w stanie ograniczonej świadomości w ramach której narzucone zasady uznane są za jedyne i absolutnie prawdziwe.

Zdumiewająca jest postawa i zachowanie mojego zięcia,który bądź co bądź ukończył Wyższe Baptystyczne Seminarium Teologiczne.

Bez żadnego powodu okazuje wrogość i nienawiść do mojej osoby i całej mojej rodziny.

Któregoś dnia ,kiedy zajechałam do córki,zięć wykrzyczał, że mam się wynosić.Rzucał na mnie moją garderobę i poniżał bez żadnego powodu.Innym razem po prostu wyrzucił mnie za bramę używając siły fizycznej.

Chamstwo i nieprzyjaźń jaką okazywał mi zięć była obserwowana przez panią (opiekunkę-cień),która została mu przydzielona z chwilą rozpoczęcia nauki w Wyższym Baptystycznym Seminarium Teologicznym w Warszawie.

Osoba ta pełniąc funkcję "cienia" sprawowała nadzór nad całością życia rodzinnego mojej córki.Odnosiła się do mnie w sposób arogancki i lekceważący.

Przejawy wrogiego traktowania ze strony zięcia dotknęły również jego rodziców.Rozkładają bezradnie ręce nie mogąc „odnaleźć" dawnego syna ,z którym teraz nie można nawiązać normalnego kontaktu.

Podobnie jak ja od córki usłyszałam,że nie jestem jej matką tak w tym przypadku ojciec usłyszał od syna,że „nie jest jego ojcem".

Bez wątpienia został baptystą w podobnych okolicznościach jak moja córka i przeszedł podobną drogę transformacji.

Waga wartości jaką prezentuje jest pewnie adekwatna do stawianych mu wymagań w trakcie studiów i po ich ukończeniu.

Przywództwo,kierownictwo,liderowanie,pastorowanie( w tym pewnie nieomylność również) ,psychologia z poszerzeniem zdolności sprawnego komunikowania się i sposobów wpływania na innych,jest wpisane w kształtowanie osobowości studenta Wyższego Baptystycznego Seminarium Teologicznego.

„Uwrażliwienie na wyzwania życia społecznego - rozumiem,że życia rodzinnego także - kształtowanie otwartości na potrzeby innych i gotowość do służby",to jeden z tematów objętych programem nauczania w Wyższym Baptystycznym Seminarium Teologicznym.

Pozazdrościć skuteczności.

Córka,podporządkowana całkowicie,bez własnego zdania, z ograniczoną świadomością oceny sytuacji, nie ma wpływu na swój los,odizolowana,pokorna zamknięta w sobie,obojętna na świat zewnętrzny, zdominowana i dostosowana ,tak to określę,do potrzeb tych którzy nią zawładnęli.

Zamknięte środowisko,nadzorowane do granic kontakty z „obcymi" ludźmi ogranicza szansę na otwartość i konstruktywne myślenie.

Zagrożeniem jest otwarty świat i to co on niesie.

Jest psychicznym więźniem hermetycznego środowiska,skutkiem czego bytuje w izolacji, na marginesie toczącego się wokół życia.Pozbawienie córki swobodnego kształtowania własnej niczym nieskrępowanej rzeczywistości,godzi w jej tożsamość ,

prawo do wolności intelektualnego rozwoju i światopoglądu.

Wnuki od samych narodzin pozbawione są możliwości wszelkich kontaktów z rodzinami tak z jednej jak i z drugiej strony.Wychowywane są jedynie wśród członków kościoła do którego należą rodzice.

Nie mogę pogodzić się z faktem,że w Kościele Chrześcijan Baptystów,będącym przecież,jak w nazwie,chrześcijańskim,opartym na doktrynach Pisma Świętego,relacje rodzinne nie mają wartości.

Kończąc, zacytuję motto mojego profilu:

Od grzechu i mądrość człowieka nie uwolni, popełnić go może każdy.- Mikołaj Gogol

Dodam:

Łatwo go popełnić.Trudno się do nie przyznać.

Matka.


Czy spotkałeś/aś się z podobnym przypadkiem ?

Zobacz stan sondy w : => baptyści-moje doświadczenia